Wrocławska uczelnia ma już uprawnienia do nadawania doktoratów na sześciu kierunkach. To pozwala na starania o przekształcenie w uniwersytet medyczny. - Mam nadzieję, że nierozstrzygnięta sprawa plagiatowa profesora Andrzejaka nie zaszkodzi nam w uzyskaniu statusu uniwersytetu - mówi prof. Marek Ziętek, pełniący obowiązki rektora AM.
Pośród uczelni medycznych w całej Polsce tylko
wrocławska ma status akademii medycznej. Pozostałe już przekształciły się albo
w samodzielne uniwersytety albo jako wydziały medyczne weszły w struktury
uniwersytetów wielokierunkowych.
- Z takiej zmiany nie wynika ani większa dotacja na dydaktykę, ani inne
wymierne zyski. To przede wszystkim sprawa prestiżowa - mówi prof. Marek
Ziętek, pełniący obowiązki rektora Akademii Medycznej
Warunkiem rozpoczęcia procedury jest posiadanie przez
uczelnię praw do nadawania stopnia doktora nauk medycznych na sześciu
kierunkach. W tym tygodniu Centralna Komisja ds. Stopni i Tytułów potwierdziła
przyznanie ich Wydziałowi Nauk o Zdrowiu wrocławskiej AM.
- Wniosek o przekształcenie w uniwersytet medyczny wymaga przygotowania
obszernej dokumentacji. Potem ten wniosek muszą jeszcze zaopiniować Centralna
Komisja i Rada Główna Szkolnictwa Wyższego. Powołałem na uczelni zespół, który
będzie koordynował działania w tej sprawie - mówi prof. Ziętek.
Ostateczną decyzję podejmie Sejm w formie ustawy. Władze uczelni mają mało
czasu. W Sejmie trwają pracę nad nową ustawą o szkolnictwie wyższym, według
której nie będzie już można powoływać tzw. uniwersytetów przymiotnikowych, w
tym uniwersytetów medycznych.
Prof. Ziętek, zakłada, że uda się mu wcześniej sfinalizować całą procedurę. To
może potrwać od pół roku do roku.
Czy sprawa niewyjaśnionego plagiatu prof. Andrzejaka, zawieszonego w
obowiązkach rektora uczelni, nie przeszkodzi w uzyskaniu statusu uniwersytetu?
- Teoretycznie nie, bo spełniamy wszystkie formalne warunki, które dają nam
prawo do ubiegania się o zmianę nazwy. Trudno jednak przewidzieć, jak sprawa
rektora Andrzejaka wpłynie na osoby, które w poszczególnych gremiach, w CK albo
potem w Sejmie, będą decydowały o przyjęciu naszego wniosku. Mam nadzieję, że
to nie zaszkodzi nam w uzyskaniu statutu uniwersytetu - mówi prof. Ziętek.
Komentuje Tomasz Wysocki: Sprawa rektora nie może być balastem
Samo zmiana nazwy na Uniwersytet Medyczny nie wpłynie na opinię o wrocławskiej
uczelni. Jej dobre imię trzeba będzie odbudowywać latami, bo nierozstrzygnięta
sprawa plagiatu prof. Ryszarda Andrzejaka nie zniknie cudownie wraz ze zmianą
szyldu. Jeśli nie zostanie ostatecznie zamknięta, to uniwersytetowi będzie
szkodzić równie mocno, co szkodzi akademii. Jednak sprawa rektora nie może być
dla uczelni balastem, który uniemożliwia wszelkie działania. Zanim prof.
Andrzejak zostanie ostatecznie odwołany, miną miesiące. Nie zapominając o
sprawie, władze uczelni muszą powoli odbudowywać autorytet Akademii Medycznej.
Szkoda czasu na siedzenie z założonymi rękami.
Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław