We Wrocławiu mamy najbogatszych (po stolicy) żaków. Średnio mają w portfelu co miesiąc 993 zł. To o 200 zł mniej niż w Warszawie, ale więcej niż we wszystkich innych miastach akademickich.
Studenci redagujący
stronę studente.pl przepytali kolegów z całej Polski i okazało się, że we
Wrocławiu mamy najbogatszych (po stolicy) żaków. Średnio mają w portfelu co
miesiąc 993 zł. To o 200 zł mniej niż w Warszawie, ale więcej niż we wszystkich
innych miastach akademickich. Czy rzeczywiście studenci z Wrocławia czują się bogatymi
ludźmi? Spytałam o to przyszłych inżynierów z Politechniki Warszawskiej. Wybrałam ich, bo rzeczywistość na
co dzień widzą przez pryzmat matematyki, zatem nie będą bujać w obłokach jak
humaniści.
- No, średnio to rzeczywiście będzie z tysiąc złotych - zgadza się Wojciech
Wodo z V roku dziennej informatyki na Wydziale Podstawowych Problemów Techniki.
On akurat ma 1200 zł: 280 zł stypendium naukowego, a reszta od rodziców i z 1/4
etatu referenta ds. technicznych na Politechnice.
- Ja zarabiam tylko w wakacje, bo na co dzień nie mam, naprawdę, kiedy - mówi
Aneta Pietrzyk z III roku biotechnologii na Wydziale Chemicznym. W jej
przypadku średnia wrocławska doskonale się zgadza. Ma do dyspozycji 1000 zł: od
rodziców. We wtorki i czwartki jest na uczelni od godz. 7.30 do 20.30. Rano we
wtorki w tym semestrze zaczyna od 4 godzin laboratorium, a kończy wykładem o
tendencjach rozwoju biotechnologii.
- W międzyczasie mam okienko, ale nic innego nie zdążę w nim zrobić, niż coś w
końcu zjeść - śmieje się dziewczyna. W wakacje zatrudnia się w call center. Za
zarobione tam pieniądze kupuje sobie buty. Mieszka z 5 kolegami z Politechniki.
Cały przedpokój wypełniają jej buty. Koledzy mają po jednej parze.
Większość pieniędzy wrocławscy studenci wydają na spanie. Ci o najniższym
dochodzie, z Zamościa albo Mazur (im dalej są od domu, tym lepiej), mogą liczyć
na akademik. Miejsce w Kredce czy Ołówku to 300-400 zł. W mieszkaniu studenckim
pokój kosztuje 700-800 zł. Ale w to wliczony już jest internet, a czasem też
prąd i gaz.
W menu studenta rządzi kurczak i kuchnia śródziemnomorska. - Spaghetti
bolognese, makaron i sos z Biedronki - uśmiecha się Wojtek. Nie ukrywa, że umie
ugotować sobie obiad, trzymając się żelaznej zasady: tylko taki, którego
przygotowanie zajmuje nie więcej niż kwadrans. - Pierś z kurczaka z ryżem i
pieczarki w sosie śmietanowym - oblizuje się Aneta.
Biedronka z jej niskimi cenami (makaronu, ryżu, warzyw, a
nawet mięsa, choć to kupują raczej w sklepach rzeźnickich) działa na żaków jak
magnes. Szukają mieszkania w jej pobliżu. - Piąty rok zajmuję lokum przy ul.
Żeromskiego, obok dawnego kina, bo przy ul. Nowowiejskiej znajduje się ten
sklep - zapewnia Wojtek. - Tam z roku na rok poprawia się oferta i ceny -
entuzjazmuje się Mateusz Celmer, IV rok informatyki medycznej na Wydziale
Elektroniki. Dwie wielkie paczki czipsów kosztują 4 zł. - I można się najeść na
imprezie - podkreśla Aneta. Gdy po zajęciach Biedronka już jest zamknięta,
pozostaje Żabka. - Jej z kolei największym walorem są długie godziny pracy i
człowiek nie zostaje o suchym pysku - tłumaczy Wojtek.
Gdy nie chce się samemu gotować, można liczyć na bary. - Miś przy Kuźniczej to
jak film Barei - zachwycają się studenci. - Dwudaniowy obiad za 8 zł, a klimat
jak w PRL-u, włącznie ze sprawną obsługą.
Raporty o sobie
Portal internetowy studente.pl sporządził dwa raporty o życiu żaków w Polsce.
Pierwszy dotyczy finansów, jakimi dysponują, drugi - tego, co, gdzie i za ile
jedzą. Na pytania w ankietach odpowiadało 1567 studentów z sześciu największych
ośrodków akademickich: Warszawy, Krakowa, Wrocławia, Trójmiasta, Górnego Śląska
i Poznania. W badaniach wzięły udział osoby uczące się zarówno na uczelniach
państwowych, jak i prywatnych. Portal opracuje jeszcze dwa raporty. Dzięki nim
będzie można dowiedzieć się, jakie marki produktów studenci wybierają
najchętniej oraz czy śledzą modę i ubierają się zgodnie z nią.
Źródło: wroclaw.naszemiasto.pl