
Po kilku miesiącach prac renowacyjnych trzy barokowe balustrady powróciły do klatki schodowej uniwersytetu od strony wejścia bramnego. Wstępne badania warstw malarskich tych balustrad przeprowadzili w 2004 roku konserwatorzy-technolodzy Jakub Kamykowski i Jacek Kobiela. Jak ten czas leci!
W 2004 roku rozpoznano pięć olejnych przemalowań leżących na dwu
warstwach oryginalnych: kredowym gruncie i kremowo-białej warstwie
finalnej. Prace renowacyjne wykonała w tym roku firma ARTIS, prowadzona
przez Monikę Winnicką-Kopaczyńską.
Podczas konserwacji okazało się, że balustrady zostały wykonane z drewna
liściastego, klejonego z wielu elementów. Stosunkowo słabo zachowana,
ale czytelna warstwa malarska prawdopodobnie miała imitować kość
słoniową lub nawet porcelanę. Taką dekorację, modną w wieku XVIII,
określa się jako szypolen (fr.
chipolin, niem. Chipolinmalerei,
ang. chipolin painting). Nazwa pochodzi od włoskiego cipolla
– cebula, choć naprawdę chodziło o czosnek, używany do zabezpieczenia
drewna przed szkodnikami.
Na grunt kredowy (gesso) nakładano niekiedy nawet kilkanaście bardzo cienkich warstw uzyskiwanego ze skór zwierzęcych twardego kleju z kredą i dodatkiem bieli ołowiowej. Każda warstwa po wyschnięciu była polerowana. Końcowy efekt osiągano nakładając werniks lub wosk. Biel taką określa się mianem „królewskiej” ( blanc du Roi) – od barwy sztandaru królów Francji.
Istnieje też kolor określany jako „żółty cesarski” lub „złota ochra”
(niem. Kaisergelb). Nie występuje on w dekoracjach wrocławskiej
Leopoldiny. Wprowadzony został dopiero przez Marię Teresę na elewacjach
pałacu Schönbrunn po 1740 r. Mamy za to w gmachu głównym schody
„cesarskie” (wiodące do auli), czyli podwójne. Takie schody po raz
pierwszy pojawiły się w siedzibie hiszpańskich Habsburgów – pałacu
Escorial (1563–1584). Wydaje się to ważną wskazówką – być może oprócz
Schodów Cesarskich miały powstać w Leopoldinie także Schody Królewskie.
Przecież Habsburgowie władali Śląskiem jako królowie Czech. Do
realizacji tej koncepcji już nie doszło i jedynym elementem pozostały
„królewskie” balustrady.
Dokładnej daty powstania schodów w wysuniętym na południe skrzydle
Leopoldiny nie znamy. Można przypuszczać, że wykonano je pod koniec lat
30. XVIII wieku. Malowidło na sklepieniu apteki (Klub uniwersytecki)
wykonano w roku 1739, a prace przy budynku bramnym przerwano ostatecznie
w roku 1741. W opublikowanym w tym samym roku opisie gmachu
uniwersytetu Johann Christian Kundmann nie wspomina ani o malowidle
Schefflera, ani o schodach, nie pisze też nic o przeznaczeniu
znajdujących się w skrzydle południowym pomieszczeń, choć opisuje
szczegółowo dekorację elewacji (nawet te jej elementy, które nigdy nie
doczekały się realizacji). Wydaje się, że doktor Kundmann swój opis
tworzył kilka lat przed jego publikacją, prawdopodobnie w połowie lat
30. XVIII w., posługując się projektami także tych części budowli, które
jeszcze nie zostały zrealizowane.
Trzeba zauważyć, że balustrady w skrzydle południowym są znacznie
bogatsze niż te przy Schodach Cesarskich, zamontowane kilka lat
wcześniej, bo przed rokiem 1735. Być może powstały w tym samym
warsztacie, który wykonywał stolarkę
Audytorium Comicum (sala
Balzera). Kundmann napisał, że „z przodu po obu stronach znajdują się tu
balkony ze schodami prowadzącymi do wnętrza teatru, z ażurowymi,
wygiętymi balustradami”. Musiały być naprawdę niezwykłe, skoro tylko one
zwróciły uwagę autora opisu. Niestety uległy zniszczeniu wraz z całym
wyposażeniem sali teatralnej.
Podczas prac konserwatorskich, po zdjęciu przemalowań, uzupełnieniu
brakujących ornamentów i założeniu gruntu kredowego odtworzono szypolen
za pomocą farby akrylowej zmieszanej z talkiem.Nałożono go i polerowano
pięciokrotnie, a następnie pokryto dwoma warstwami wosku. Na drugiej,
licząc od dołu, balustradzie pozostawiono „świadka” – liść akantu z
zachowaną i zabezpieczoną warstwą oryginalną. Był to jeden z najlepiej
zachowanych fragmentów.
Mam nadzieję, że w najbliższym czasie uda się poddać renowacji pozostałe trzy balustrady.
źródło: UW